Monday, October 17, 2011

chleb Babci Rózi

 

rok temu z okazji Swiatowego Dnia Chleba przytoczylam w chlebowym wpisie dialog z jednej z niesamowitszych scen w polskim kinie z udzialem pajdy chleba, scene z Jasminum Jana Jakuba Kolskiego. Chleb zdaje sie grac istotna role w wielu filmach Kolskiego. W jego najnowszym pt. Wenecja cwiartke chleba zobaczymy tez. Scena nie jest wcale tak zabawna jak ta z Eugenia i bratem Zdrowko w Jasminum, ale ciotka Weronika kroi chleb bardzo wymownie. Tak samo figury swietych zdaja sie grac wazna role u Kolskiego, w wielu trafimy na figure swietej czy swietego - ze wymienie tylko swietego Rocha z Historii Kina w Popielawach i z Jasminum, swietego Patryka (z przylepionym plastrem pistoletem) z filmu Cudowne miejsce i malenka kapliczke z Matka Boska we wspomnianej Wenecji. Kapliczka z Madonna stoi tez na koncu pola Dziadkow, pamieta wojne i dym z pieca chlebowego tez.

Dziadkow Rózię i Mariana zapamietam jako tych ktorzy razem pieka chleb, ktorzy zawsze sa razem, jak te dwa gołąbki. Wspominalam o Ich wspolnym pieczeniu chleba w wpisie z podpłomykiem, wiele wiecej nie potrafie dodac. Babcia R
ózia (tak, tak Tą od rożków) i Dziadziu Marian siedzacy na laweczce pod swym drewnianym domem to dla mnie jeden z piekniejszych obrazow jaki moge przywolac w pamieci. Gdy razem piekli chleb i podplomyki, Babcia przygotowywala ciasto, a Dziadziu rozpalal w piecu i piekacego sie chleba dogladal. W chleb wkladali kawalek siebie, na slowa "chleb Babci" nikt nie byl obojetny.

Chleb Babci Rózi to chleb z maki pszennej, chlebowej, na drozdach. Chleb bardzo prosty, udaje sie poczatkujacym, lecz mysle ze bez problemu zadowoli takze wymagajacych piekarzy i chleba zjadaczy - mimo, ze na drozdzach, dlugo jest swiezy, delikatnie wilgotny, z duzymi drozdzowymi dziurami. Bardzo podobny chleb piecze sie jeszcze czasami w domach na granicy Beskidzu Niskiego i Pogorza, czasem takze tego typu chleb mozna kupic w okolicznych sklepach pod nazwa "chleb wiejski". Ten domowy jednak to jest cos, ma dusze i drzemia w nim wspomnienia.

 
Przepis na chleb Babci Rózi (1/4 babcinej porcji, na 1 forme 30x10cm):

1/2kg maki pszennej chlebowej
1 szklanka wody (daje 1 1/2 szklanki)* 
12.5g drozdzylyzeczka soli

Wieczorem rozczynic 250g maki z drozdzami i szklanka wody, przykryc i zostawic na 12 godzin. Nastepnego dnia rano dodac do zaczynu reszte maki, sol i dodatkowo 1/2 szklanki wody. Dobrze wyrobic, tak z 10 minut, powiedzmy. Ciasto zostawic na 2 godziny by podwoilo objetosc, po godzinie mozna raz odgazowac. Nastepnie ciasto znow odgazowac, przelozyc do wysmarowanej maslem formy, pozostawic do wyrosniecia (2 godziny w 24st.C). Piec 40 minut (w oryginale - w dobrze nagrzanym chlebowym piecu), na poczatku w 220st.C, po 15minutach temperature obnizyc na 200st.C. Zajadac z maslem i solą, wspominac Dziadkow piekacych razem chleb.


* tak naprawde nikt nie pamieta ile Babcia dodawala do chleba wody, jesli dodac szklanke wody do ciasta, to wtedy uformowany z niego bochenek moglby spokojnie wyrastac w koszyku, jednak Babcia nigdy chleba z koszyka nie piekla, dodaje wiec wiecej wody i tym sposobem uzyskalam prawie "babcin" smak chleba (w piecu chlebowym bylby to idelal, ale to moze przyjdzie z czasem).

PS. Chleb Babci upieklam z okazji Swiatowego Dnia Chleba:

Bake Bread for World Bread Day 2011

23 comments:

Unknown said...

Piękny ten Twój post. Aż mi się łezka w oku zakręciła. POrzypomniała mi się moja Babcia Rózia i jej chleby. Jak stała i mięsiła ciasto...Magia i nic więcej nie trzeba dodawać. Babcia chleba już nie piecze, ale za to nadal śpiewa po góralsku, że hej! Pozdrowienia:-)

Monika said...

Basia, pięknie piszesz i o Dziadkach-gołąbkach i o chlebie i o kapliczkach.. Mogłabym czytać i czytać, nawet jeśli już słyszałam tą historię :)I zdjęcie Basia, o tak, taki chleb przez duże Ch to tylko na białym obrusie!

Też uwielbiam patrzeć jak się Dziadkowie po kuchni krzątają, niby się żreją na codzień ale tyle rzeczy razem robią, nikt Babci lepiej drożdżowego nie wyrobi niż Dziadzio, kapusty też nikt lepiej nie poszatkuje, o warzywach do sałatki to już nie mówię :D

Ściskam mocno Basia :):*

Anonymous said...

Bardzo lubię czytać te Twoje historie:) dziękuję za nie :)
a w chlebie domowym jest coś magicznego, to prawda :)
pozdr

Amber said...

Kolejna magiczna historia...
Uwielbiam filmy Kolskiego.Mają w sobie tyle poezji i uroku.
Chleb babciny taki prawdziwy.
Cieszy prostotą.

Jswm said...

grzech nie spróbować, będzie wkrótce

margot said...

Basia , takie wspomnienia bezcenne, a tacy dziadkowie to skarb:))
a chleb pierwszy sort i zdjęcie też
p.s czy wy się z Moniką zmówiłyście ,żeby w jednej chwili alcie kusić dwoma chlebami?

Asia said...

Ah, pamiętam ten ubiegłoroczny wpis. Chyba nawet zaraz po nim obejrzałam Jasminium. :)
Dzięki WBD odkryłam tyle nowych przepisów, że teraz nie wiem czy uda mi się wyjść z kuchni. ;)
Pozdrawiam!

Joanna DC said...

Oh, Basienko, serce bije mi z podwojona szybkoscia ... Tego chleba z maslem i z bialym serem rownie babcinego wyrobu w sobotnie poranki nigdy nie zapomne... To byly jedyne soboty, kiedy nie mialam problemu z wczesnym wstawaniem. Przeciez dziadziu wstawal juz o 4 rano zeby "przepalic" piec na ten chleb (podplomyki, rogaliki, ciasteczka)... Dziadziu uwazal ze chleb sie tylko udawal jezeli byl pieczony bardzo wczesnie rano...

Majana said...

Basiu, to jest taki chleb z duszą, chleb ze wspomnieniami i z radością i łezką w sercu.
Pięknie opisałaś swoich Dziadków. A wiesz, że imię Rózia dla mnie także wiele znaczy.
Moja babcia Rózia nie piekła chlebka, bynajmniej nie pamiętam.

Pozdrowienia Kochana:*

buruuberii said...

Dziekuje wam bardzo za komentarze!! Lubie bardzo te wspominki i cieszy mnie gdy komus milo przez takie pisanie...

Gosia, dziekuje! O widzisz, a zadna z moich babc chyba nigdy nie spiewala... juz nie wspomne, ze w gorach (jak mowia Baskid Niski to TE prawdziwe gory nei som:) to tylko mysla niektorzy znajomi ze meiszkalam :D

monika :* Ty patrz sie, to ja to zdjecie podpatrzylam u Ciebie, a teraz wiem ze to chyba bedzie ta sama szkola ;) no albo takie samo oko! Rety, ten Dziadzio z drozowym - cud miod!

magda, strasznie mi milo, naprawde :)

Amber, ten Kolski to jest czarodziej - nieprawdaz? Nie spodziewalam sie ze lubisz... :*

Jswm, ooo, ale fajne plany A :)

margot, tak Alutka, uwzielysmy sie na Ciebei i nie damy Ci spokoju :))))

Asia, a wlasnie WBD zapewni chyba pieczenia na cala zime, alebo nawet na dwie :) Pozdrawiam bardzo serdecznie!

Joanna D.C., Asiu to z tym sercem mamy tak samo! A Ty zawsze cos dodasz o czym nie wiem :) Juz sie nei moge doczekac kiedy upieczemy razem chleb, a Ty wiesz ze tam jest jeszcze piec (lezka w oku sie kreci)... :**

Majana, popatrz to takich Rózi bylo wiecej... Usciskow moc :*

An-na said...

Zatem udało Ci się odtworzyć przepis na chleb Babci?! Piękna historia...Siostra mojej Babci piekła żytni na zakwasie. Przyglądałam się kiedyś zarabianiu zaczynu i pytałam, skąd się bierze zakwas. Zdziwiona Ciocia odpowiedziała: zakwas ma się zawsze, z poprzedniego pieczenia. Ale musiał być jakiś początek, skąd wziąć zakwas do pierwszego pieczenia? - pytałam. Jak to skąd - od mamy... Trochę ta rozmowa trwała, ale dopiero po latach dowiedziałam się, że można samemu wyhodować zakwas :)

delikatessen said...

Oj ja też pamiętam taki chleb, w mojej rodzinie piekł go na ogół mój Dziadek:) Aż mi się ciepło i miło zrobiło, gdy sobie o tym przypomniałam:)

margot said...

a jednak to zmowa :D Wiedziałam :D
A chleb i tak upiekę :D tylko nie planuje kiedy , bo z planami wiadomo jak jest , lepiej tak z marszu :D

kabamaiga said...

Czy to ta sama Babci Rózia od rożków? To ja muszę chlebek zrobić koniecznie.

Bea said...

Basiu, dzis stwierdzilam, ze MUSZE nareszcie napisac komentarz, w przeciwnym bowiem razie 'jutro' ktore sobie obiecuje od jakiegos czasu znow sie przesunie w dalej nieokreslona przyszlosc...
A dlaczego dzis? Z powodu Babci Rozi :) I jej rogalikow na ktore jakis czas temu podalas przepis i ktore bardzo przypadly mi / nam do gustu :) Piekac wiec rogaliki mysle sobie o Tobie :)

Moja babcia tez wypiekala chleb, rzecz jasna bez zadnego przepisu, wszystko bylo 'na oko' ;) Byl drozdzowy, na zaczynie i wtedy bym dla mnie absolutnie najlepszy. Szkoda tylko, ze bylam wtedy za mala, by nauczyc sie czegos z jej przepisu...

Pozdrawiam Cie serdecznie!
I raz jeszcze dziekuje za przepis na rogaliki :*

grazyna said...

Chlebek z tradycjami :) Pysznie wygląda i drozdzowy - to na moje mozliwości. MUszę kiedys wypróbować :)

folkmyself said...

Mniam! Uwielbiam tę scenę z Jasminum!

buruuberii said...

An-na, wiesz nascie lat temu sluchalam podobnej historii i nikt nie wiedzial ze zakwas mozna tak samemu... :-) Dobrze ze teraz wiemy, tyle przepisow czeka :D

delikatessen :) no moj Dziadek to chyba rozpala w piecu,a le nei pamietam, moze go Babcia wyganiala ;)

margot, Ty Alcia umowmy sie: Ty bedziesz piekla, to ja upeike Monisiowy :-)

kabamaiga, tak dopisalam ze to Ta Babcia!

Bea, fajnie ze polubilas Babci rozki, choc prawde mowiac nie wyobrazam sobie by ktos ich nei polubil :-))) moze jedynie przeszkadza fakt ze sa troche pracochlonne... A chleby babciowe: ja czesto dochodze na oko ze polskie "na oko" = "na konsystencje", nieprawdaz?

grazyna i on dobry, nawet bardzo :)

folkmyself :-)

Bea said...

Dokladnie tak Basiu - to wlasnie o te odpowiednia konsystencje sie rozchodzi. Choc na poczatku trudno mi bylo tak 'na oko' kucharzyc. A teraz lapie sie na tym, ze i ja tak innym tlumacze ;))

Pozdrawiam!

buruuberii said...

Bea, teraz gdy czytam swoje slowa, to znow sie lapie na tym, ze pisze bez sensu i nei czytam drugi raz tego co napisalam, ale zrozumialysmy sie :-)

To prawda co piszesz, czasu czesto trzeba by sie nauczyc i miec ta babciowa zdolnosc... Pozdrawiam i ja!

Bea said...

Nie, nie - ja dokladnie zrozumialam o co Ci chodzilo ;)

Waniliowa Chmurka said...

rogaliki babci Rózi już znam, chleb więc też muszę wypróbować;)

Pozdrowienia ślę!

Ania Włodarczyk vel Truskawka said...

Czekaj, czekaj, opowiadałaś nam chyba o tym chlebie! I ja go widzę teraz na własne oczy! :) Szkoda, ze nie mogę posmakować...