niektorzy przemycaja konfiture z platkow rozy, niektorzy szmugluja krzaki rozy, niektorzy przez lata mozolnie ucierali platki rozy z cukrem, niestety ostatnimi laty na wysokosci maja ci sami niektorzy zakochani w rozy, zmuszaja Mame do ucierania rozy za nich... Wlasnie roza w Beskidzie Niskim w pelni kwitnienia!
Mozna by rzec, ze konfitura z rozy ma u mnie glownie zastosowanie czysto estetyczne - stoi sobie na najwyzszej polce w lodowce, zerkam na nia czasem gdy otwieram lodowke, spogladam nan gdy zamierzam cos upiec. Uzywam jej jednak nie czesciej niz raz na miesiac, zwylke raz na pare miesiecy - drogocenna jest w koncu.
Konfitura z platkow rozy wymieszana z dzemem z czarnej porzeczki to moje ulubione nadzienie do rozkow Babci Rozi, do bulek jeszcze lepszych, dla mnie roza pozbawiona kwasnego towarzystwa jest mniej ciekawa. Jablecznik rozany z sokiem z cytryny i skorka cytrynowa to swietne polaczenie.
Dzis zas bedzie o samosach, a moze wlasciwie o zbrodni jakiej sie na nich dopuscilam. Odkrylam na fantastycznym blogu prowadzonym przez BurekaBoy przepis na samosy, lubie je, niewazne ze czasem w indyjskich restauracjach brakuje im aromatu - przyszedl czas by sprobowc samemu. Zakochalam sie w domowym ciescie na samosy, w chwili slabosci powstaly wiec samosy ze slodkim nadzieniem z jablek, skorki cytrynowej i rozy. Pychota!
Przepis na samosy z jableczno-cytrynowo-rozanym nadzieniem:
Ciasto (za BurekaBoy, 8 sztuk):
1 szklanka maki
3 lyzki oleju
1/2 szklanki + 1 lyzka cieplej wody
szczypta soli
Nadzienie:
4 jablka (kwasne lepsze :)
skorka otarta z cytryny
sok z polowy cytryny
2 lyzki cukru
4 lyzeczki konfitury z platkow rozy
Jablka obieram, gniazda nasienne odrzucam, dziele na cwiartki. Kazda cwiartke kroje wzdluz na pol i srednio-drobno siekam. Pokrojone jablka wrzucam do garnka, dodaje skorke z cytryny, sok z cytryny, cukier - dusze kilka minut (lubie jak sa pol-miekkie).
Make mieszam z sola, dodaje olej i ciepla wode, po czym ciasto dobrze wyrabiam. Dziele na 4 czesci, kazda z nich walkuje tak, by powstal okragly placek grubosci ciasta na strudel. Kazdy krazek przekrawam na pol i skladam w sprytna kieszonke (tutaj). Kieszonke napelniam jablecznym nadzienem, miedzy jablka pakuje pol lyzeczki rozy, zlepiam, zaciskam rabek w falbanke i smaze na zloto w goracym, glebokim tluszczu... Na koniec odsaczam z nadmiaru tluszczu na papierowym reczniku, czekam az odrobine przestygna i zajadamy ogladajac 24 (tak po prawdzie to 24 sezon 7 juz za nami :)
PS.1. Na Bliskim Wschodzie tez roza kroluje tyle ze pod postacia suszonych jej paczkow i wody rozanej, ale to juz jest calkiem inna bajka...
PS.2. Jak swiat swiatem nazywalismy konfiture z platkow dzikiej rozy po prostu "roza" i tak niech juz zostanie :)