jest, jest! Kwitnie. Róża, rosa rugosa, róża pomarszczona (czasem, chyba by odroznic ja od róż ogrodowych, mylnie zwana dziką różą). W Beskidzie Niskim Mama juz utarla pierwszy róży sloiczek. Kwitnie tez w Pradze, namierzylam ja na poludnie od centrum, gdzie rzadko sie zapuszczam, Rosnie jak zwykle szpalerem miedzy dwoma dwupasmowymi jezdniami - co za marnotrastwo!
Dwa lata temu, gdy to pojechalam specjalnie w kraj dziecinstwa tylko po to by rozanych platkow natargac i utrzec z nich konfiture, pomstowalam tutaj glosno, ze zwyczaj sadzenia róż na konfiture, przynajmniej w okolicach gdzie sie wychowalam, zanika. Z ogromna radoscia otwarlam wiec ksiazke z konfitura różaną w tytule, ksiazke ktora ma slawic polska kuchnie za granica,"Rose petal jam" Beaty Zatorskiej. Przed oczami wyobrazni przebiegaja mi setki sentymentalnych rodakow sadzacych roze pod oknami...
"Rose petal jam" to wyjatkowa ksiazka, z podtytulem: "przepisy i historie". W ksiazce tej fascynujaca jest podroz do polskiej kuchni naszego dziecinstwa, chyba niezaleznie od tego ile mamy lat. Ksiazka niezwykla, Beata Zatorska wraca po latach w miejsca, ktore opuscila w biegu, odnajduje zapomniane chwile poprzez smaki, a zaczyna oczywiscie od konfitury z platkow rozy, z rozy ktora nazywa "dzika różą", tak mowila tez moja babcia, zreszta przepis babci autorki tez zreszta jest jak ten moj rodzinny... "Rose petal jam" to najpiekniejsza ksiazka z przepisami w tle jaka znam, ksiazka ktora czyta sie powoli, by za szybko nie skonczyc!
Dwa lata temu, gdy to pojechalam specjalnie w kraj dziecinstwa tylko po to by rozanych platkow natargac i utrzec z nich konfiture, pomstowalam tutaj glosno, ze zwyczaj sadzenia róż na konfiture, przynajmniej w okolicach gdzie sie wychowalam, zanika. Z ogromna radoscia otwarlam wiec ksiazke z konfitura różaną w tytule, ksiazke ktora ma slawic polska kuchnie za granica,"Rose petal jam" Beaty Zatorskiej. Przed oczami wyobrazni przebiegaja mi setki sentymentalnych rodakow sadzacych roze pod oknami...
"Rose petal jam" to wyjatkowa ksiazka, z podtytulem: "przepisy i historie". W ksiazce tej fascynujaca jest podroz do polskiej kuchni naszego dziecinstwa, chyba niezaleznie od tego ile mamy lat. Ksiazka niezwykla, Beata Zatorska wraca po latach w miejsca, ktore opuscila w biegu, odnajduje zapomniane chwile poprzez smaki, a zaczyna oczywiscie od konfitury z platkow rozy, z rozy ktora nazywa "dzika różą", tak mowila tez moja babcia, zreszta przepis babci autorki tez zreszta jest jak ten moj rodzinny... "Rose petal jam" to najpiekniejsza ksiazka z przepisami w tle jaka znam, ksiazka ktora czyta sie powoli, by za szybko nie skonczyc!
Makaroniki to male slodkie ciasteczka na bazie bialek, cukru i migdalow, znane przynajmniej od drugiej polowy XIX wieku. Makaroniki pod nazwa macaroons badz "makaronikow francuskich" zrobily furore lat temu pare, przemknely i przez moj piekarnik, ale ze mnie najbardziej bawia dawne i zapomniane przepisy, a zarazem przepisy klasyczne, ktore stanowia prototypy wspolczesnych przebojow, to siegam wstecz.
Klasyczne makaroniki znam z krakowskiej cukierni Michalek z ulicy Krupniczej, nie zamierzalam jednak piec ciasteczek, dzieki ktorym raz na pare lat odwiedzam moja ulubiona krakowska cukiernie. Ale Monika orzechowe makaroniki upiekla, przetarla szlaki, wiec ja odgrzebuje proporcje na klasyczne makaroniki migdalowe u Ćwierczakiewiczowej i dodaje swoje rozano-kardamonowe co nieco.
Klasyczne makaroniki znam z krakowskiej cukierni Michalek z ulicy Krupniczej, nie zamierzalam jednak piec ciasteczek, dzieki ktorym raz na pare lat odwiedzam moja ulubiona krakowska cukiernie. Ale Monika orzechowe makaroniki upiekla, przetarla szlaki, wiec ja odgrzebuje proporcje na klasyczne makaroniki migdalowe u Ćwierczakiewiczowej i dodaje swoje rozano-kardamonowe co nieco.
Przepis na makaroniki, różano-kardamonowe (radosna tworczosc wlasna) 20 sztuk:
100g migdalow
100g cukru pudru
40g bialka (1 b. duze bialko)
ziarenka z 5 kardamonowych straczkow
nadzienie 1: 125g mascaropne i 1 solidna lyzka konfitury różanej
nadzienie 2: 100g bialej czekolady, 50ml smietanki, lyzka konfitury rozanej
Migdaly zmielic na pol-grubo, dodac cukier i mielic na bardzo drobno. Bialko ubic na sztywna piane, jak na bezy. Do ubitego bialka dodac zmielone migdaly z cukrem i mielony kardamon. Mase wykladac za pomoca rekawa cukierniczego badz dwu lyzeczek na blache wylozona papierem do pieczenia. Piec w temp. 140st.C 10 minut (ciasteczka maja delikatnie podrosnac, popekac i raczej sie nie zezlocic). Ostudzic i przekladac masa z:
a. mascaropne wymieszanego z konfitura z rozy
b. z ganache a bialej czekolady i rozy (czekolade zalac goraca smietanka, gdy sie rozpusci ochlodzic i dodac rozana konfiture).
Przelozone makaroniki odstawic w chlodne miejsce na 12 godzin by zmiekkly i nawilgly. Dobre jak makaroniki, klasyka nigdy sie nie starzeje ;-)
PS. Polecam jeszcze dawne różane wpisy: sama konfirure z platkow rozy (na zimno), jablecznik rozany, labneh z sosem rozanym, czekolade rozana czy w koncu sloneczka badz rożki Babci Rózi ;-)
20 comments:
urocze to pierwsze zdjęcie :)
i nic więcej nie potrzeba by się zauroczyć w tych makaronikach :)
Uwielbiam konfiturę różaną, ma taki cudowny aromat, niby kwiatowy niby owocowy. Makaroniki z tą konfiturą to musiało być mistrzostwo świata.
pączki z róza najlepsze ;)
ale makaroniki? czemu nie ;p
Pyyychota! Przekonałaś mnie - koniecznie poszukam książkę;) A z dziką różą chyba masz rację - coraz rzadziej ją ludzie sadzą... Szkoda. Na szczęście znam miejsca, gdzie jej pod dostatkiem - chyba najbardziej pachnie nią polskie wybrzeże...
Basiu, piękne zdjęcia, jestem zachwycona. Takie pełne delikatności,jak te makaroniki. Śliczne i z całą pewnością pyszne.
Nigdy nie próbowałam makaroników.
Ślicznie napisane Basiu. Uściski:*
Basiu, piszesz o "rose petal jam", bardzo chciałabym mieć tę książkę, ale cholera, droga ona bardzo! Jednak na pewno prędzej czy później się u mnie pojawi. Ja mam jeszcze różę z ubeigłego sezonu... Dużo jej narobiłam i mi wolno schodzi, ale mam w pamięci szarlotkę z jej cienką warstewką - miodzio :)
Usciski ślę!
Ech, i co ja mam Basi powiedzieć.. Że u mnie w komputerze czeka na jutrzejszy wieczór notka o Rose Petal Jam i makaronikach z różą? No czeka :DD Rety, dobrze że chociaż te makaronki upiekłam zupełnie inne :D
Basia, ale nie ma co, taka masa to jest coś, na to nie wpadłam żeby przełożyć ciasteczka różą z czymś - mascarpone - no to jest myśl!
No i oczywiście podpisuję się pod wszystkim co napisałaś obiema rękami - nie ma ładniejszej książki o kuchni i nie ma lepszych makaroników :)))
Ściskam mocno :*
Wszystko jest tu niezwykle różano-wyjątkowe. Zachciało się i książki i róży i makaroników...i tych ostatnich żal najbardziej...bo sztuki nie opanowałam...ale może czas po prostu SPRÓBOWAĆ!
ściskam porannie :)
M.
Różano-kardamonowe. Cudnie...
Basiu, różane słoiczki to te najbardziej cenne w mojej spiżarni, uwielbiam różane przepisy. Te cudeńka ciągle jeszcze przede mną :) Pozdrawiam
Piekne makaroniki Basiu! Roza i kardamon to moje ulubione polaczenie! (a przynajmniej jedno z ulubionych ;))
Pozdrawiam serdecznie!
PS. I zaluje, ze nie mam ogoru, bo pelno by w niej bylo rozy na konfitury :)
chantel, milo mi, ze moj ponoc "osobliwy" stl fotograowania ciastek Ci sie podoba! ;-)
Olka, oj tak to jest niesamowita konfitura, w zasadzie trudno cos dodac to Twych slow :)
pasjonatka, a wiesz, ze ja chyba wszystko inne robie tylko nie pączki... lenistwo :)
Fantazjana, ksiazka naprawde jest wspamniala, i nawet mialam chwilowy zgrzyt, czy cos reklamowac, ale jestem zdania ze ta ksiazke moge, to moja osobista i szczera reklama :) A ja do morza mam tak daleko... ;-)
Majana, duzy buziak, ale Ty mnie chwalisz :)) I co utargasz rozy? Bo ja o Tobei pmietam jakby cos!
Ania Włodarczyk, a ja sie sama dziewie, ze po 20 latach nienawidzenai czytania, jestem w stanie kupic kazda ksiazke i targa mna gdy musze czekac kilka dni na przesylke z amazona :DD
O tak Ania, to nei jest konfitura ktora da sie jesc lyzkami... :*
monika, Ty mi nic nei mow, tylko mi urwij glowe :D Oj, ja bylam pewna, ze jak rok temu pisalas o makaronikach z roza, to w pewnym sensie wyekspolatowalas temat i sobie tak wymyslilam (a wymyslilam to nadzienei jeszcze przy Feluni, jak bylam zafascynowana roza+kardamon, teraz mi przeszlo:)... No lad
A wiesz,ze to mascarpone to wyszlo przypadkiem - dlugo lezalo w lodowce :D
Monika. L, sprobowac, sprobowac! To sa takie staroswiecke makaroniki, bez "piperzenia" napisze to wprost :D One maja popekac, nie maja stopki, ale sa IMO tak samo dobre... Buzka:)
Evitaa :-)
Kamila, och wiesz, ze w mojej tez. I choc rok temu moja Mama pobila rekord i zrobila chyba z 15 sloiczkow, to znow ten rok jest kiepski i rozy bedzie jak zwyke ze 3-4, a to chyba ma swoj urok, rozy nei moze byc za duzo :) Usciski!
Bea, Ty wiesz ze mnie troche zlosci podobna rzecz, dlatego Mame namawiam zeby roze rozsadzala co roku, ale ja juz chyba nei wytrzymam i sie zapytam czy moge posadzic sobie pod oknem tutaj :) przeciez roza ladniejsza niz jakis bele-jaki głóg :D
Usciskow moc! PS. Skorka cytrynowa + szparagi to jest hit!
Moje wspomnienie z dzieciństwa to kosze pełne płatków, które zrywałyśmy razem z siostrą:) a potem ucierałysy z Babcią w wielkiej makutrze:) oj to były czasy:) pozdrawiam Jola Szyndlarewicz
Twój wpis na temat książki to subtelna opinia - jak najbardziej na miejscu! Dlaczego nie mogłaby zaintrygować innych? Dobre myśli są warte rozsiewania dalej!!!
Baśku, no co Ty! :))) Gdybym miała zdjęcie róży to bym zamieściła tę notkę wczoraj i byłoby jeszcze śmieszniej (a tak to będzie jutro, bo dziś.. zabrałam aparat bez "filmu" ;))
I jest dokładnie tak jak piszesz, makaronki już na blogu były, bardziej zależało mi na napisaniu o Rose Petal Jam, a że syrop różany zrobi się jak już róża przekwitnie, to padło znów na ciasteczka ;)
Basia, cudne to pierwsze zdjęcie, takie "Twoje" :)))
Szlag mnie trafia bo nigdy nie chodziłem zbierać płatków róż na konfiturę, nie ucierałem, pojęcia nie mam gdzie te krzaki znaleźć. Jedyne pocieszenie szukam w przyszłym życiu. To jest w tym, obecnym, tylko przyszłym.
Konfiturę różaną zwykle kupowałem turecką, nie narzekałem ale to-nie-to-samo. Na makaroniki chętnie się piszę bo przepis brzmi bardzo ciekawie.
PS Basiu, bo nie mogę się zebrać do maila albo wypada mi z głowy ten krótki, ostatni - nie mam piekarnika i zamrażalnika - lodów chyba u mnie nie będzie:/
PS Bo przypomniało mi się - nie do wiary ale szukam kardamonu od kilku miesięcy w Holandii, chyba nie znają a tacy/takie kolonizatorki wielkie!;)
Przemysław czyli Jolu: jak juz nei mozna wrocic do tych dawnych czasow to zawsze sobei mysle, ze to piekne miec takie wspomnienia, wtedy mozna wracac w myslach :-)
Fantazjana, bede propagowala zasade z "dobrymi myslami", jednak to jest jakas forma reklamy a ja sie jej niby wystrzegam na blogu, ale ksiazki to nie woda mineralna, juz sobei znalazlam wytlumaczenie ;-)
monika, no byloby zabawnie, czasem wychodzi na to ze sie mozna umowic bez umawiania! Powiem Ci, ze w zyciu bym nei wpadla, ze bedzies zmiala makaroniki z roza... ale o ksiazce sie nei dziwie, zreszta Ty podkrecilas we mnei rok temu chec jej przeczytania :)))
PS. Monika, swego sposobu postrzeganai swiata, co przeklada sie tutaj na kadry, nei tak latwo sie pozbyc :D
Mich, pocieszac Cie nie bede, rozumiem Twe rozgoryczenie, ale powiem Ci tak: gdy ta babcia ktora tak mniej lubilam "znow" mi nakazywala bym obrywala setki tych bialych koncow od platkow rozy to mnei krew zalewala :D Wiec spokojnei Ci wytlumacze jak roza dokladnei wyglada i gdzie sie rozgladac!
PS.1. Czyli gotowane, ale pewnei slodkie, to wrocimy do korespondencji jak Zaba sie wywakacjuje :)
PS.2. Normalnei nienormalna to sprawa z tym kardamonem!
Basiu , ja u ciebie , u Moni i w tamtym roku tu u Kasi
http://sweetcicely-kash.blogspot.com/2011/06/dzem-z-platkow-rozy-beaty-zatorskiej.html
przeczytałam tyle dobrego ,ze dziś czuje się analfabetką przez tą moją nieznajomość angielskiego:(, bo wiem jakie to cenne dzieło
A Basiu twoje makaroniki to najwyższa półeczka , a zdjęcie to prawdziwy mercedes
Fakt, to nie konfitura do zajadania łyżkami - i dobrze! Szkoda, ze w tym sezonie nie mam potrzeby jej robienia, bo akurat na ten rok kupiłam sobie pałkę do makutry speclajnie na tę okazję... Poczeka.
Usciski!
Post a Comment